Aktualności

W październiku decyzja sądu w sprawie przetargu w Turowie

Łódzki Sąd Okręgowy stanie się areną ciekawego sporu gospodarczego. Chiński gigant energetyczny będzie się sądził w sprawie zlecenia wartego ok. 3 mld zł. pisze wyborcza.biz

Chińska korporacja Shanghai Electric (SE) przegrała przetarg ogłoszony przez PGE na budowę bloku elektrowni Turów. Odwołała się od tej decyzji do Krajowej Izby Odwoławczej, a teraz do Łódzkiego Sądu Okręgowego. 10 października sąd podejmie decyzje, które mogą rozpocząć prawną batalię o wielkie zlecenie w polskiej energetyce.

A wszystko w tej sprawie zaczęło się jesienią 2010 r. Wtedy PGE ogłosiło przetarg na budowę nowego bloku elektrowni Turów o mocy 430--450 MW. SE zgłosił akces, ale odpadł w przedbiegach. Wówczas chińska firma została wykluczona w prekwalifikacjach. Przetarg nie został jednak rozstrzygnięty. Unieważniono go z powodu zbyt drogich ofert złożonych do konkursu.

W czerwcu 2013 r. przetarg został ogłoszony ponownie. Kryteria były jasne - w 85 proc. decyduje cena, w 15 - uwarunkowania techniczne. O zlecenie ponownie ubiega się SE.

5 listopada 2013 r. następuje otwarcie kopert: chińska firma wycenia budowę bloku na 3 mld zł, konsorcjum Hitachi na 3,9 mld, a koreański Doosan na 4 mld. Deklarowany budżet PGE na wykonanie inwestycji to nieco ponad 2,8 mld zł.

Nie wnieśli wadium

Chińczycy nie otrzymują jednak zlecenia. 18 marca 2014 PGE poinformowało oficjalnie, że oferta Shanghai Electric zostaje wykluczona z powodu niewniesienia wadium poprzez przedstawienie wadliwej gwarancji bankowej oraz odrzucona z powodu niezgodności z warunkami przetargu. Przetarg wygrało Hitachi. Shanghai Electric złożyło odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej.

- Podyktowała to konieczność obrony dobrego imienia firmy - mówi "Wyborczej" Jakub Koszyczarek, menedżer z SE odpowiedzialny za biznes w Polsce. - Zostaliśmy wykluczeni z przetargu z uzasadnieniem, które wywołało niekorzystne komentarze i domysły.

23 maja odwołania Shanghai Electric oraz Doosan zostały oddalone przez KIO. A w lipcu kontrakt na realizację tej inwestycji PGE podpisało z konsorcjum Mitsubishi Hitachi Power Systems Europe, Budimeksu oraz Tecnicas Reunidas. PGE, obawiając się jednak możliwości kłopotów prawnych, wstrzymuje się z rozpoczęciem prac. W kontrakcie z konsorcjum zapisano, że budowa ruszy dopiero na wyraźne polecenie polskich energetyków.

To ważne zastrzeżenie, bo 10 października sąd okręgowy rozpatrzy skargę SE przeciwko decyzji KIO dotyczącej tego przetargu. Ewentualne uznanie skargi może oznaczać początek prawnej batalii o zlecenie.

- Sąd może zmienić decyzję KIO i wtedy zleceniodawca będzie musiał rozstrzygnąć przetarg jeszcze raz - wyjaśnia w rozmowie z "Wyborczą" Dariusz Ziembiński, ekspert prawa zamówień publicznych. Może więc zmienić się wynik tego przetargu.

- Dla urzędników bezpieczny okazuje się mechanizm: lepiej chińską ofertę odrzucić, niż narazić się na jakiekolwiek kłopoty z jej powodu - ocenia Leszek Ślazyk, szef portalu Chiny24.pl opisującego m.in. relacje gospodarcze z Chinami. - Taka jest prawda, zwłaszcza po aferze COVEC. To błąd uogólniania i wrzucania wszystkiego, co chińskie, do jednego worka.

Opłata za skargę zniechęca

Porównania do COVEC, który najpierw zaoferował najniższą cenę, a później nie dokończył dwóch odcinków autostrady przed Euro 2012, wydają się naturalnym skojarzeniem. Przedstawiciele Shanghai Electric jednak protestują przeciwko nim. Podkreślają, że do końca 2013 r. zbudowali ponad 500 bloków energetycznych.

Skarga do SO jest też ważna z punktu widzenia praktyki polskiego prawa. Do tej pory skargi w tak wielkich przetargach były rzadkością. Sprawa chińskiej korporacji może więc stać się ciekawym precedensem.

- Przez całe lata obowiązywał przepis, że opłata za skargę od decyzji KIO w tak wielkim przetargu może wynosić nawet 5 mln zł. Taka kwota zniechęcała firmy do składania skarg, ale była też niekonstytucyjnym ograniczeniem dostępu do sądu - wyjaśnia Dariusz Ziembiński. - Wiosną tego roku Trybunał Konstytucyjny zakwestionował ten przepis, teraz w praktyce górny limit opłaty wynosi 100 tys. zł. To oznacza, że pojawią się skargi na Izbę Odwoławczą, a jej działania będą podlegały realnej kontroli sądowej. Wcześniej wykonawcy bardzo rzadko decydowali się na drogę sądową właśnie z powodu kosztów.



wycieczki wycieczki dział kadr i spraw socjalnych dział kadr i spraw socjalnych spółki spółki galeria zdjęć galeria zdjęć